BRAT BRUNON
BRAT RYCERZ
Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRAKÓW Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:37, 26 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | KSIĘGA III
Rozdział IV (fragment), str. 188-190
“O trzynastoletniej lub raczej dwunastoletniej wojnie z Krzyzakami”
(…) W czwartek po Narodzinach Marii, przybył z okolic Braniewa do Gdanska Jonas Schalski wraz ze swoimi ludźmi: 600 opancerzonymi najemnikami, 100 konnymi, jak również 100 pieszymi parobkami. Przeszli pięknie w szyku przez miasto i rozbili swoje namioty koło Strzyży (jest to mała wieś, odległa pół mili od Gdańska, w kerunku Oliwy), tam pozostali. Do nich dołączyło z Tczewa i z Gdańska 300 konnych i 400 pieszych parobków oraz cztery setki mieszczan z Gdańska, jak również wielu węglarzy z lasów; tak więc razem zebrało się około 2000 ludzi. Stamtąd ruszyli w kierunku Pucka, pustosząc kraj wroga i majątki wokół Starogardu, Lęborka, Bytowa i Pucka. Spalili w tym okręgu wszystkie dwory i wsie bez reszty, aż do morza. Następnie, na dzień Podniesienia Krzyża Św., kiedy od strony Lęborka na milę od Żarnowca (żeński klasztor) przybyli, blisko wsi Świecin zwanej, swoje namioty rozbili i postanowili założyć obóz taborowy; okopali się także rowami i wałami, jak najlepiej potrafili. Następnego piątku, 17 września wyszło z lasu wojsko Zakonu z taborami i uformowało szyk bojowy, otaczajacy jakby półksiężycowym łukiem ludzi króla i gdańszczan. Połamali i powalili też ze wszystkich stron drzewa, aby nikt nie mógł umknąć. Ich wodzami byli: Fritz von Runeck (Raveneck), Kasper Nostitz, Kasper Warensdorff i Fritz von Hohenstein. Była ich siła tysiąca Kurów *), sześciuset lekko konnych, 400 pieszych i 1300 chłopów, nie licząc pozostałej czeladzi, jako do nich tu i ówdzie z Kaszub i Pomorza dołączyła. Kiedy więc ludzie Stanów Pruskich zobaczyli, że nieprzyjaciel obóz taborowy wokół siebie stawia i okopywać się zamierza, wyrwali się i napadli na ich tabory pod wodzą gdańskiego kapitana konnicy Łukaszem zwanego, z 400-ma gdańszczanami i pewną liczbą lekkich konnych. Niebawem też nieprzyjaciele i obie strony z rozmachem natarły na siebie; w końcu jednak Krzyżacy zostali rozdzieleni i rozbici tak, ze musieli się cofać; wojska króla i Stanów Pruskich szły nieustannie w ślad za nimi, bijąc ich z uporem i osiągając całkowite zwycięstwo. Kurowie z obozu nieprzyjaciela z wielkim trudem uchodzili, wielu z nich utknęło wsród drzew przez siebie połamanych, a także powpadało do rowu przez siebie a dla innych wykopanego. Z wojska zakonnego w sumie na polu bitwy pozostało Kurów i konnych ponad 1000 ludzi, a około 700 pieszych, 400 chopów i 70 jeźdźców wzięto do niewoli. Fritz von Runeck (Raveneck), dzielny żołnierz (i wódz krzyżacki) został też zabity wraz z 250 mężami, którzy pod jego chorągwią służyli. Ciało kazali gdańszanie pochować w Żarnowcu. Jego towarzysz Nostitz, przed bitwą złożył ze swoimi podwładnymi przysięgę na walkę aż do śmierci, a jeżeli którykolwiek uczyniłby choć krok do tyłu, miał sie oddać w dozgonną służbę królowi polskiemu jako osobisty sługa – niewolnik. Kiedy jednak do bitwy doszło, był on tym pierwszym, który koniowi swemu dał ostrogę do ucieczki. Z ludzi króla i Stanów Pruskich poległo około 300, a 155 było ciężko rannych, którzy wszyscy później w Gdańsku z odniesionych ran zmarli. Wśród gdańskich pieszych byli dowócy; Hans Meidenburg i Matthias Heine, który także w tej bitwie ciężko ranny został i z ran w końcu zmarł. Złapano też kilku, którzy podjęli ucieczkę do Pucka. Wszyscy inni wrócili wieczorem do swojego obozu. Następnej soboty wcześnie wstali i wyruszyli do Gdańska, zabierając ze sobą 100 wspaniałych wozów z wieloma dobrami, odebranych nieprzyjacielowi. Pozostałe wozy porąbali na części.
*) ciekawostka, bowiem zakon Kurów tudzież Braci Dobrzyńskich, przestał istnieć najmniej 100 lat przed bitwą pod Świecinem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|